Puszka szarej farby, pędzel i pół domu jest już na szaro;)
Nic na to nie poradzę, że tak lubię ten kolor.
Jest elegancki, stonowany, a jednocześnie ciepły i przytulny
Na pierwszy ogień poszły buteleczki...nie pytajcie po czym;)
Trochę sznurka, drewniane serduszka i gotowe.
Później jeleń...
Przed malowaniem pokazywałam go TU
Ale w szarej wersji znacznie bardziej mi pasuje.
I to nie koniec malowania...
Następnie pod pędzel poszło łóżko i stoliczki (powiedzmy) nocne.
Sypialnio - pracownio - bawialnia w tej wersji kolorystycznej o wiele bardziej mi się podoba.
A przy okazji prezentacji mojego staro- nowego łóżka również szara narzuta dla chłopca wraz z poduszeczką autkiem.
Farby jeszcze zostało więc kto wie co jeszcze zmaluję:)
A na koniec jeszcze zapowiedź kolejnego posta.
Miłego dnia!!!
Femke
post na siwo. ale mnie sie bardzo podoba, tez lubie siwy, ladnie sie prezentuje ten reniferek czy tam jelonek hihi. pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńTeż się zakochałam w szarości !!! I mam plany na zmiany !!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
i u mnie zagościła szarość po szczegóły zapraszam do ostatniego posta :)
OdpowiedzUsuńp.s renifer jest świetny :)
Zaszalałaś,fajne przemiany:))
OdpowiedzUsuńfajnie czasem zrobić się na szaro;)
OdpowiedzUsuńUciekłaś mi gdzieś:(świetna narzuta, ja na wiosnę robię mieszkanie na szaro biało :)
OdpowiedzUsuńpiękne szarości:)
OdpowiedzUsuńsame cuda pozdrawiam ciepluteńko
OdpowiedzUsuń